2012-01-23

ACTA po polsku

Zanim zdecydujesz, kto ma rację, przeczytaj: ACTA po polsku w zakładce "Lektury". I nie martw się, że nie wszystko wydaje ci się jasne, nawet jeśli jesteś prawnikiem. Bo to cecha charakterystyczna tego dokumentu: swoją rację mogą udowodnić na jego podstawie ci, którzy chcą jego podpisania (ma nastąpić w najbliższy  czwartek) i będą bronić jego ratyfikacji (data nieznana, pewnie na początku lata), jak i ci, którzy są umowie przeciwni.

Pierwsi bez trudu ułożą listę wszystkiego, czego w umowie nie ma, przekonując, że oskarżenia są bezpodstawane. Drudzy wykrzyczą wszystko to, co mogłoby być, bo tekst pozostawia wiele otwartych furtek.

I choć trudno byłoby znaleźć tam zapisy o karach, sankcjach, odcinaniu dostępu do internetu, którymi straszą ortodoksi wolnego internetu, tacy jak Anonymous, to trzeba przyznać, że zamierzona niejednoznaczność przepisów pozostawia spore pole do popisu tym, którzy zechcą przycisnąć śrubę i wolność internetu ograniczyć. Jeśli nie dziś, to jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...