Zanim zdecydujesz, kto ma rację, przeczytaj: ACTA po polsku w zakładce "Lektury". I nie martw się, że nie wszystko wydaje ci się jasne, nawet jeśli jesteś prawnikiem. Bo to cecha charakterystyczna tego dokumentu: swoją rację mogą udowodnić na jego podstawie ci, którzy chcą jego podpisania (ma nastąpić w najbliższy czwartek) i będą bronić jego ratyfikacji (data nieznana, pewnie na początku lata), jak i ci, którzy są umowie przeciwni.
Pierwsi bez trudu ułożą listę wszystkiego, czego w umowie nie ma, przekonując, że oskarżenia są bezpodstawane. Drudzy wykrzyczą wszystko to, co mogłoby być, bo tekst pozostawia wiele otwartych furtek.
I choć trudno byłoby znaleźć tam zapisy o karach, sankcjach, odcinaniu dostępu do internetu, którymi straszą ortodoksi wolnego internetu, tacy jak Anonymous, to trzeba przyznać, że zamierzona niejednoznaczność przepisów pozostawia spore pole do popisu tym, którzy zechcą przycisnąć śrubę i wolność internetu ograniczyć. Jeśli nie dziś, to jutro.
2012-01-23
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.
Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...
-
M. Barnier i V. Reding ©UE 2012 Viviane Reding- wiceprzewodnicząca Komisji Europe...
-
Integracja europejska to jedyny w historii Europy projekt polityczny, który był w stanie przynieść ludziom w rożnych krajach jednocześnie ...
-
Przyznaję: wierzę w autentyzm wzruszenia polskich uczestników wielkiego marszu poparcia dla polityki Victora Orbana. Przyjechali do Budapesz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz