2012-02-03

Tusk zawiesza ratyfikację ACTA, żeby nie było wątpliwości

Manifestacja przeciw ACTA                       Wikimedia Commons
Donald Tusk ogłosił dziś, że zawiesza proces ratyfikacji umowy ACTA, którą kilka dni temu na jego polecenie podpisał polski ambasador w Tokio (rząd podpisał, ale żeby jego podpis nabrał mocy, powinien przedłożyć umowę sejmowi, a potem jeszcze uzyskać podpis prezydenta).  Bo wtedy jeszcze nie było jasne, że nic nie jest jasne, a dziś już to wiadomo. Konsultacje miały niewystarczający zasięg, przyznał Tusk, a co gorsza były niereprezentatywne, bo objęły głównie jedną stronę sporu: twórców i wydawców, którzy popierają zaostrzenie ochrony własności intelektualnej.  Przyznał też, że wcześniej patrzył na sprawę tak, jakbyśmy nadal tkwili w XX wieku. A nie tkwimy! Obiecał  na dodatek przegląd całego polskiego prawa tak, żeby polskie przepisy uwzględniały zmianę epoki i prawa obywatelskie, a również promowanie, na forum europejskim i międzynarodowym, nowego spojrzenia na rzeczywistość. Premier przejrzał i proszę jaka zmiana, jaki zapal.  Ale jednocześnie oświadczył, że sam wobec ACTA szczególnych obaw nie ma. Czyli robi to dla innych, bo uznaje ich prawo do obaw i wątpliwości. 

Co ciekawe, cała ta nagła przemiana nastąpiła tego samego dnia, w którym prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzej Rzepliński oświadczył, że nie dostrzega w ACTA zagrożenia dla praw i wolności osobistych i nie uważa, żeby stosowanie tej umowy groziło polskim internautom masowym szpiegowaniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...