2012-03-05

Cejrowski subiektywnie o buddyzmie

Nie rozumiem zaskoczenia, że Cejrowski mówił subiektywnie o religii innej niż swoja, jedyna prawdziwa, katolicka (TokFM).  W końcu subiektywizm, to jego znak firmowy. Nigdy tego przed nikim nie ukrywał. Nie przeszkadza to i nie przeszkadzało w chwili podpisywania z nim kontraktu telewizji TVN, która z kolei swoim znakiem firmowym ogłosiła obiektywizm. Ich wybór. Uznali pewnie, że znany z poglądów na prawo od Radia Maryja gawędziarz wypełni z nawiązką katolicko-nacjonalityczną kwotę i doda stacji wiarygodności. I obiektywizmu.  I o otwartości zaświadczy. Żeby na straszliwy zarzut, że jest to tuba liberałów i socjałów można było krytykom odpowiedzieć: jak to? mamy Cejrowskiego! Powiem otwarcie: zgadzam się z tym punktem widzenia w imię wolności słowa. A z powodu ideowej estetyki, programów Cejrowskiego raczej nie oglądam. Też mam swoją kwotę.

Ten o buddyzmie jednak obejrzałem. Bez większego zaskoczenia odnotowałem, że to ten sam Cejrowski z  "WC Kwadransa". Pomyślałem, że pewnie TVN uznał, iż wysyłając Cejrowskiego z dala od Europy, pozbawi go możliwości wygłaszania poglądów uważanych dziś (ale nie w latach dwudziestych ubiegłego wieku) za mało europejskie. A tu figa. Nabrał ich. O buddyzmie mówił jak niejeden wiejski proboszcz: z rozbawionym, zadufanym nieokrzesaniem eksperta od wszechświata, bo przecież jego Bóg wszechświat stworzył, to co ma o nim nie mówić. Wolno mu. Wie.

Gdyby po jakiejś kolejnej wpadce TVN rozstał się jednak z Cejrowskim (tak jak kiedyś publiczna telewizja, ponoć po odmowie emisji tego właśnie odcinka programu "Boso"), mam sugestię dla nowej telewizji, która przyjmie go do pracy, kierując się tvnowską logiką: Cejrowski powinien poprowadzić poradnik o kuchniach świata. Tyle jest rzeczy do opowiedzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...