2012-10-29

Pokojowy Nobel dla Unii - wcale nie za późno

Od samego początku, od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, uniemożliwienie nowej wojny między państwami europejskimi było jednym z dyżurnych celów, którym miała służyć integracja europejska.  Pogodzenie zwaśnionych Niemców i Francuzów, których spory stały się przyczyną pierwszej i w dużej mierze zaważyły na wybuchu drugiej wojny światowej, przez dziesiątki lat przedstawiane były i są jako dowód, że ta strategia się powiodła.

Z perspektywy historii 60 lat to może chwila.  Ale dla ludzi to okres wystarczająco długi by zapomnieć.     Dlatego uzasadnianie integracji europejskiej jako gwarancji pokoju wywołuje dziś niejednokrotnie ironiczny uśmiech, nie tylko u eurofobów i eurosceptyków. Zapomnienie jest niezwykle pociągające. Odurzenie nim - przyjemne jak miękki narkotyk. Ale po pierwszej wojnie światowej wielu ludzi też nie wierzyło w możliwość kolejnej wojny w przewidywalnej przyszłości. Wtedy wystarczyło 20 lat.

Inni przyznają, że rzeczywiście pokój w Europie jest zasługą integracji europejskiej, bo sprawiła, konflikty między państwami członkowskimi stały się "nie do pomyślenia". Ale skoro je uniemożliwiła, to znaczy, że są... niemożliwe. A skoro tak, rola UE jako gwarancji pokoju jest już nieaktualna. Nobel jest o kilkadziesiąt lat spóźniony. To oczywiście nieprawda: integracja europejska stanowi gwarancję pokoju i stabilności tak długo, jak długo pozostaje dynamicznym procesem.  Jego zatrzymanie oznacza wygaśnięcie gwarancji. Nawet jego spowolnienie, obserwowane na naszych oczach, i coraz częściej postulowane przez krótkowzrocznych polityków, tę gwarancję osłabia.  Osłabia, bo czym mniejsza dynamika integracji, tym szybszy staje się nawrót  nacjonalizmów, największego od blisko 200 lat zagrożenia pokoju w Europie.

Nierzadko też słychać, że integracja europejska przyczyniła się co prawda do zażegnania konfliktów,  ale tak naprawdę ład w Europie zaprowadzili Amerykanie. To prawda, że pierwszym powodem, natury logistycznej można by rzec, dla którego Europejczycy musieli się wspólnie zorganizować, był odbiór i dystrybucja amerykańskiej pomocy, czyli zakupionych przez rząd USA towarów masowo wytwarzanych przez pobudzony wojną przemysł amerykański. To prawda, że amerykańska obecność militarna przyczyniła się do ustabilizowania sytuacji. Ale przecież amerykańska obecność gospodarcza i militarna była też elementem europejskiej rzeczywistości po pierwszej wojnie światowej. Nie uratowało to Europy przed wybuchem kolejnej wojny. Zaprowadzenie trwałego pokoju, wyeliminowanie możliwości konfliktu zbrojnego między państwami i zbudowane strefy stabilności i dobrobytu stało się możliwe dlatego, że po drugiej wojnie światowej Europejczycy wyciągnęli z tego, co się stało, diametralnie inne wnioski niż po pierwszej wojnie i niż kiedykolwiek w historii.  Wnioski te zostały sformalizowane i zinstytucjonalizowane w postaci integracji europejskiej.

Europejska strefa stabilności i pokoju oddziałuje również poza granicami UE. Głównie dzięki polityce "rozszerzania" (perspektywa członkostwa czyni cuda), ale też dzięki innym instrumentom i formom współpracy. Pokojowa Nagroda Nobla dla UE jest nie tylko zasłużona. Ma jeszcze tę zaletę, że przypomina o jednym z najważniejszych celów integracji europejskiej i o tym, że jest on wciąż aktualny.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...