2013-07-16

Chadecy w PE bronią państwa prawa (ale tylko w Czechach)

Miloš Zeman, Praga, 3 marca 2013
Europejska Partia Ludowa w PE, skupiająca chadeków i konserwatystów, wezwała dziś Komisję Europejską do zbadania, czy sposób powołania nowego czeskiego rządu nie odbywa się z naruszeniem podstawowych wartości Unii. Faktycznie, poczynania prezydenta Zemana budzą sporo obaw. Z kolei obrona wartości przez EPL budzi podejrzenia o hipokryzję, bo w przypadku Węgier i premiera Orbána ta sama frakcja nie daje dowodów aż tak silnego przywiązania do zasad demokracji i do państwa prawa. Wytłumaczenie jest proste: FIDESZ należy do EPL, a sam Orbán jest jednym z jego wiceprzewodniczących. Miloš Zeman natomiast jest politykiem lewicowym, a jego działania są wymierzone w większościową koalicję parlamentarną prawicy.

Othmar Karas, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, oświadczył dziś, że "poszanowanie państwa prawa i podstawowych wartości europejskich musi być nadzorowane i egzekwowane niezależnie od tego, o który kraj lub którą partię polityczną chodzi". Należy takiej deklaracji przyklasnąć apelując jednocześnie do europejskich chadeków, by sami się tej zasady trzymali. Tymczasem to właśnie EPL (do której należy też PO i PSL) doprowadziła do rozmycia przyjętej niedawno przez PE rezolucji dotyczącej sytuacji na Węgrzech. Chadecy osłabili przede wszystkim zapisy dotyczące kontrolowania przez UE stanu demokracji i poszanowania zasad prawa. Doprowadzili też do usunięcia odwołania do ewentualnych sankcji, które traktat pozwala nałożyć na państwo naruszające w sposób "poważny i stały" europejskie wartości. Mimo tej kuracji odchudzającej rezolucja PE spotkała się z bardzo ostrą krytyką członków rządu Orbána, a węgierski Parlament przyjął nawet kontr-rezolucję protestując przeciw niedopuszczalnej ingerencji UE w wewnętrzne - i z zasady niepojęte dla reszty świata - sprawy Węgier.

Tymczasem w Pradze prezydent Zeman powołał dziwny gabinet premiera Jiřego Rusnoka, ekonomisty, byłego ministra finansów a ostatnio osobistego doradcy prezydenta. W skład rządu fachowców weszli ludzie, których fach - w przypadku wielu z nich przynajmniej - polega głównie na współpracy z Zemanem w ramach lewicowej partyjki, która odłączyła się od socjalistycznej ČSSD. Ta ostatnia, w nadziei na szybkie przejęcie władzy, wezwała do rozwiązania niższej izby parlamentu. Głosowanie odbędzie się jutro, ale szans na poparcie tego wniosku przez większość raczej nie ma. Większość stanowi bowiem nadal koalicja partii prawicowych, na czele z ODS (razem z PiS należą do eurosceptycznej i heteroklitycznej ECR w europarlamencie) byłego premiera Nečasa, zmuszonego do dymisji w wyniku skandalu korupcyjnego wykrytego wśród jego współpracowników przez służby specjalne. 

Prawdopodobnie 9 sierpnia Parlament wypowie się w sprawie wotum zaufania dla powołanego przez Zemana rządu Rusnoka. Ale Zeman zupełnie świadomie powołał ten rząd nie tylko bez poparcia, ale wbrew większości parlamentarnej. Wie, że bez poparcia parlamentu jego rząd (bo że to on ma nad nim absolutną władzę nie ma wątpliwości) też będzie mógł rządzić. A potem będą przedterminowe wybory, które też mu są na rękę. Nie jest to niezgodne z literą konstytucji. Odbywa się jednak na pograniczu prawa, z naruszeniem - jak twierdzą jego oponenci - ducha konstytucji i przyjętej praktyki. O tym jednak Zeman nie chce słyszeć: prawo to prawo, nie ma czegoś takiego jak konstytucyjne zwyczaje. 

Jeżeli Komisja Europejska, zmuszona przez EPL, będzie rzeczywiście musiała zająć się Czechami, będzie miała trudny orzech do zgryzienia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...