2016-05-04

Grzywna za niesolidarność

Dzisiejszy dzień przyniósł post-scriptum do wczorajszego posta: Komisja Europejska ogłosiła, jak wcześniej zapowiadała, cennik kar za brak solidarności. Każdy kraj, który wbrew prawnym i politycznym zobowiązaniom nie wywiąże się z obowiązku przyjmowania uchodźców przybywających do Unii, zapłaci 250 tysięcy euro od nieprzyjętego uchodźcy.

Krytycy, w Polsce albo na Wegrzech, bardzo się obruszyli oczywiście i uznali tę decyzję za absurdalną i niewykonalną. Komisarz Dimitris Avramopoulos wyjaśnił, że mówiąc o solidarności i odpowiedzialności miał na myśli nie tylko zasady moralne, których wartość, jak wiadomo, jest na euro nieprzeliczalna, ale również prawne i finansowe, a te, jak najbardziej, w grzywnach i karnych odsetkach można wyrazić. Oczywiście Komisja nie mówiła o karach. Mówiła o prawie każdego państwa do wyboru: albo przyjęcie pod swój dach uchodźcy, albo wykupienie mu miejsca pod dachem w innym państwie. To trochę jak w dawnych czasach prawo do "wykupienia się"od slużby w armii.

Wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans (ten który nie poznał się na dobrej zmianie i dlatego uznany został przez szefa niedyplomacji Witolda Waszczykowskiego za persona non grata w Polsce) przypomniał, że za każdym razem, gdy odwoływano się do solidarności i odpowiedzialności w niematerialnym wymiarze, kraje, które ani jednego i ani drugiego nie mają w nadmiarze (ani w naturze), powoływały się na obowiązujące prawo, na tak zwane rozporządzenie dublińskie. A ponieważ nie było ono w stanie na nikim solidarności wymusić, postanowiono je zmienić. I słusznie.

Bardzo możliwe oczywiście, że państwa członkowskie ponownie okażą się wobec siebie solidarne w 
obronie niesolidarności i narodowego, krótkowzrocznego egoizmu idiotów i propozycję odrzucą. Nie zmienia to faktu, że Komisja zaproponowała jedyne możliwe rozwiązanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...