Słownik to przesada. Co najwyżej krótka i subiektywna lista lista wyrazów i zwrotów, na które reaguję alergicznie. Dziś na przykład stałem się ofiarą anafilaksji wywołanej użyciem przez panią premier terminu "globalizacja czampionów". W ramach terapii postanowiłem spisać klika przykładów językowego śmiecia, w nadziei, że lista zadziała jak szczepionka. Oto one.
Przymiotnik "polski" pisany wielką literą, w środku zdania, umieszczam na początku listy tylko z szacunku dla pani premier Szydło, która odważnie propaguje patriotyzm ortograficzny. Z kolei użycie terminu "polskie globalne czempiony" to zapewne element retoryki wyrażającej patriotyzm gospodarczy, również bliski pani premier. Tu znów w sukurs przychodzi pisownia, a konkretnie jej polonizacja, czemu zresztą z zasady nie jestem przeciwny, choć słuchać i czytać tego żargonu nie jestem w stanie.
Ale żeby było jasne: nie uważam, żeby język pani premier był gorszy niż średnia krajowa. Weźmy na przykład wyra…
Przymiotnik "polski" pisany wielką literą, w środku zdania, umieszczam na początku listy tylko z szacunku dla pani premier Szydło, która odważnie propaguje patriotyzm ortograficzny. Z kolei użycie terminu "polskie globalne czempiony" to zapewne element retoryki wyrażającej patriotyzm gospodarczy, również bliski pani premier. Tu znów w sukurs przychodzi pisownia, a konkretnie jej polonizacja, czemu zresztą z zasady nie jestem przeciwny, choć słuchać i czytać tego żargonu nie jestem w stanie.
Ale żeby było jasne: nie uważam, żeby język pani premier był gorszy niż średnia krajowa. Weźmy na przykład wyra…