O blogu


To jest blog o Europie i o poszukiwaniu Europy. Tytułowe pytanie zadawać będę sobie, tym, którzy wiedzą  i tym, którzy nie wiedzą, choć wciąż się na Europę i europejskość  powołują, bo tak się opłaca, bo tak jest ładnie. Jednej odpowiedzi nie będzie, bo nie o nią chodzi. Chodzi o to, by o Europę pytać.

Adres tego bloga i jego tytuł jasno wskazują na mitologiczną inspirację. Kadmos, brat Europy porwanej przez Zeusa, na polecenie ojca wyrusza w drogę by odnaleźć siostrę. Nigdy mu się to nie uda. Do rodzinnego Tyru nie wróci, bo bez siostry miał się nie pokazywać. To nic, że – idąc za radą delfickiej wyroczni – zrezygnuje z poszukiwania księżniczki. Bo od kiedy wyruszy w drogę, niejednego dokona.

Treścią mitu stało się samo poszukiwanie. Czyż nie ono jest sednem europejskości?

Jeśli wierzyć Herodotowi, Kadmos dał Grekom alfabet fenicki, by wreszcie mogli zapisać swój język. Greka, ale też i alfabety łaciński, aramejski, gotyki i cyrylica z niego się wywodzą. Kadmos, gdy zaprzestał poszukiwań, założył Teby. Europejczycy po wielokroć starali się Teby założyć, ale ponieważ zawsze robili to przeciw sobie, nigdy im się to nie udało. Pierwsze Teby, które Europejczycy wznieśli wspólnie, to Unia Europejska, najinteligentniejszy projekt, na jaki poszukujący Europy Europejczycy się kiedykolwiek zdobyli. Znaleźli ją w sobie. Mimo różnych języków i różnej pamięci o swojej historii, i mimo różnych narodowych dróg, które jednak ponad pół wieku temu wreszcie doprowadziły ich do miejsca, w którym zawsze byli, choć niewielu rozumiało, że to ich wspólne miejsce. Niektórzy nie rozumieją do dziś.

O tym będzie ten blog: o poszukiwaniu Europy. Nie w mitologii, nie w historii, ale w codziennej rzeczywistości, nieograniczonej do kalendarza wydarzeń unijnych instytucji.

Europa, to więcej niż kontynent. To przede wszystkim cywilizacja, a ta nie istnieje bez dokonania wyboru zasad, które staną się podstawa przyszłości. Cywilizacja to nie tylko wytwory kultury, to umowa w sprawie jutra. To wybór wspólnego kierunku. Cywilizacja europejska zawsze charakteryzowała się poszukiwaniem. Ale też sporami, często okrutnymi, czasem o pryncypia, częściej, pod pretekstem obrony pryncypiów, o władzę nad przyszłością.

Jest Europa, a nie ma Europejczyków? Nie ma wspólnej tożsamości i wspólnej pamięci? Nie ma zgody, co do zasad? Kres tych sporów oznaczałby koniec cywilizacji. Cech wspólnych jest więcej, niż chcemy czasem widzieć. To one ją cementują. Cóż poradzić, że europejskość, jako wielobarwny, ale spójny i bogaty patchwork (jak kiedyś zauważył Umberto Eco) łatwiej dostrzec z Nowego Jorku, Montrealu, Tokio czy Tel Awiwu niż z Paryża, Londynu czy Warszawy. Przywiązanie do różnic może być źródłem szacunku dla różnorodności. Krytyczne spojrzenie na innych nie musi tworzyć wrogich podziałów, jeśli umie się krytycznie spojrzeć na samego siebie. Krytyka własnego rozumu, przekonań, przyzwyczajeń zawsze była elementem europejskiej cywilizacji, bo chyba żadna inna nie ma tak silnie zakodowanej umiejętności i potrzeby podawania siebie samego w wątpliwość.

O tym również będzie ten blog: o zaletach wątpliwości, które pozwalają realizować wspólne przedsięwzięcie i o niebezpieczeństwie samozadowolenia i zamknięcia w sobie, które jest barierą dla zrozumienia świata i dla udziału w jego rozwoju. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatni tekst na blogu. Bo szkoda gadać.

Przez parę lat, ze zmienną częstotliwością, publikowałem na tym blogu swoje uwagi i przemyślenia, traktując go jak rodzaj pamiętnika. Niby ...