© 2013 Piotr Drabik
|
Kiedy Kaczyński mówi o UE wprost i świadomie (bo zdarza mu się też mówić o niej nieświadomie, jak molierowskiemu panu Jourdain), przyjmuje ton nazywany eurosceptycznym. Akceptuje UE i polskie członkostwo niejako z przymusu, całkowicie jednak ignoruje specyfikę integracji europejskiej, a przede wszystkim jej wymiar ponadnarodowy. Nie przyjmuje do wiadomości, że integracja europejska to coś innego niż współpraca międzyrządowa. Kaczyński nie mówi, że jest przeciwnikiem Unii Europejskiej, tylko krytykiem jej obecnego kształtu. Nic w tym nadzwyczajnego, podobne poglądy można czasem usłyszeć nie tylko w Budapeszcie, ale i w Londynie, Paryżu lub Amsterdamie.
Kaczyński ma stosunkowo prosty pomysł na udział Polski w UE: więcej dostawać (bo nam się należy za historyczne krzywdy), mniej dawać (bo nikomu się od nas nic nie należy), odrzucać wspólne priorytety (interesy są tylko narodowe, a nie wspólne, wiec priorytety też), krzewić gospodarczy patriotyzm i centralne planowanie (wolność i konkurencyjność rynku zapewni polskie państwo narodowe zgodnie z interesem zdefiniowanym przez rząd PiS), powstrzymywać dalszą integrację i nie godzić się na niemiecką dominację. A przede wszystkim: Unia to oni. To nie my.
Kaczyńskiemu zdarza się, że nieświadomie przywołuje Unię Europejską. Bardzo by się pewnie zdziwił, że niektóre jego postulaty bywają zbieżne z działaniami lub zamierzeniami Komisji Europejskiej lub z decyzjami już podjętymi przez Radę i Parlament. Dotyczy to takich dziedzin jak modernizacja gospodarki, podatek od transakcji finansowych czy polityka zatrudnienia. Może, gdyby mówił o UE, która istnieje, a nie tej, której programowo nie lubi, choć kiepsko ją zna, byłby mniej antyunijny?
Jest jednak obszar, w którym antyeuropejskość Kaczyńskiego nie jest ani wynikiem jego ignorancji ani jego wiedzy o konkretnych działaniach UE. To obszar wartości. To one sprawiają, że Kaczyński sytuuje się poza cywilizacją zachodnio-europejską, w opozycji do fundamentalnych zasad nowoczesnego, demokratycznego państwa prawnego. Że sytuuje tam siebie, to jego wybór. Ale jego program prowadzi do zepchnięcia na margines Polski, a to jest nie do zaakceptowania: w świecie, w którym żyje Kaczyński nie ma miejsca dla Polski, bo to świat cmentarza i żywych trupów, świat nienawiści, zawiści i wzajemnej, zawziętej wrogości. To świat z innych czasów. Poglądy Kaczyńskiego na UE to archaiczna political fiction, polityczne idee przeterminowane zanim jeszcze nadarzyła się szansa ich realizacji.
Posiłkując się wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego, głównie od czerwca 2013 roku, postanowiłem zebrać w jedną całość poglądy Prezesa na Unię i na integrację europejską. W jakiejś mierze stanowią one program europejski PiS. W moim ocenie jest to program niebezpieczny dla idei integracji europejskiej, dla UE, a przede wszystkim dla Polski. W kolejnych tekstach przedstawię moją analizę stosunku Jarosława Kaczyńskiego do funduszy unijnych, polityki energetycznej i klimatycznej, rolnictwa, przyjęcia przez Polskę euro, zasady prymatu prawa UE nad krajowym, polityki zagranicznej i ustroju UE:
1) Fundusze strukturalne: niech Unia się nie miesza, niech płaci - 15.01.2014
2) Energia i klimat: ich klimat, nasz węgiel – 17.01.2014
4) Złotówka: suwerenna tarcza antykryzysowa – 29.01.2014
5) Polityka zagraniczna: nasza miedza, nasz płot – 01.02.2014
6) W Polsce tylko polskie prawo – 05.02.2014
8) Cała wstecz, cała w bok: damy radę! - 03.09.2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz