Piszczy bramka. "No proszę przechodzić" ... "Odwróci się Pan." - Słucham? - "No się Pan odwróci."
Kolejna osoba w kolejce. Młoda, atrakcyjna dziewczyna. "I jeszcze pasek niech Pani zdejmie. Buty. No a to ja mam wiedzieć co piszczy? No ja nie wiem, niech Pani zdejmuje co chce, żeby nie piszczało". Wymiana rubasznych zerknięć między kolegami. Szczęka wygięta w ósemkę, jak u konia żującego siano. Źrenice uniesione, białka widać jak u Benny'ego Hilla. Ta sama rubaszność. Ale tutaj gratis. Koleżanka mundurowa z udawaną na potrzeby publiczności dezaprobatą potrząsa głową patrząc filuternie acz karcąco w stronę kolegów. Łobuziaki takie.
Okęcie Kredyt: Wikimedia Commons |
Pamiętam, jak ktoś o pieniackiej widać naturze wyraził brak zrozumienia dla nieuzasadnionej jego zdaniem drobiazgowości kontroli laptopa i niegrzecznej obsługi. "Robimy co do nas należy. A o Lockerbie [wymawiać LoKErby, z akcentem na ke] Pan słyszał?" Bezczelna uwaga pasażera-pieniacza, że gdy wtedy wybuchła bomba, nikt jeszcze nie słyszał o laptopach nie zrobiła wrażenia. Grożenie skargą do przełożonych rozbawiło strażników niepomiernie: "Aaaa... to bardzo prosimy. Za takie skargi to premie dostajemy". No tak. Nie pogadasz. Lepiej się nawet o pojemniki na ubrania i wyjmowane z kieszeni przedmioty nie upominać. Stoi sześciu chłopa wokół bramki, ludzie trzymają wszystko w rękach. Pasażerowie sami sobie jakoś pomogą, bo podawanie pojemników widać z godnością strażnika nie licuje.
Czasem się zastanawiam, dlaczego na poczcie, za sklepową ladą, w restauracjach albo na kolei wdrażanie "nowoczesnych, europejskich standardów" przyniosło poprawę a w tej akurat służbie nie? Kwestia munduru? Skoro funkcjonariusze straży granicznej wiedzą o Lockerbie, skoro powołują się na procedury, to pewnie mają jakieś szkolenia. Przydałoby się jakieś z zakresu kultury osobistej i podejścia do pasażera. Łatwiej byłoby na Okęciu czekać na samolot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz