Csanád Szegedi ©PE |
Nic dziwnego. Niejednokrotnie dawał wyraz swym antysemickim poglądom. Jest jednym z głównych liderów partii, której jeden z członków wsławił się ostatnio opublikowaniem w internecie zaświadczenia o genetycznej czystości swojej rasy i nieżydowskim pochodzeniu. Csanád Szegedi nie po raz pierwszy ma problemy z tożsamością. Na inauguracyjnym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego, jako świeżo upieczony poseł, wystąpił w mundurze paramilitarnej, nacjonalistycznej Gwardii Węgierskiej (stawia sobie za cel odtworzenie "Wielkich Węgier" w granicach sprzed traktatu z Trianon, obejmujących między innymi Słowację). Na nikim jednak jego prowokacja nie zrobiła wrażenia: wzięto go za pracownika obsługi technicznej, a jego paradny mundur - za służbowy drelich. Wtedy nie dostrzeżono jego ideologicznej tożsamości. Tym razem on sam pomylił się w sprawie bardziej dla niego samego zasadniczej: swego pochodzenia.
O Csanádzie Szegedim ostatnio pisała głównie "Gazeta Polska" relacjonując węgierskie święto narodowe, w którym sama aktywnie wzięła udział. Jobik zorganizował wówczas obchody konkurencyjne do oficjalnych, by zaznaczyć swoją opozycję wobec premiera Orbána, zbyt mało radykalnego w kwestiach narodowych i niewystarczająco twardego wobec Unii Europejskiej. Antyeuropejska retoryka Orbána (ta na użytek węgierskiej, a nie zagranicznej opinii publicznej) jest jednak bardzo podobna do retoryki Jobiku i samego Szegediego. W przemówieniu wygłoszonym podczas narodowego święta, Orbán mówił to samo, co po sąsiedzku głosili liderzy Jobiku: że Węgry nie dadzą się skolonizować Unii Europejskiej tak samo jak kiedyś nie dali się Habsburgom i Moskwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz