U wybrzeży Toskanii rozbił się statek wycieczkowy Costa Concordia. Uderzyli o skałę, statek się przewrócił. Kapitan i jego pierwszy oficer uciekli ze statku, niespełna godzinę po katastrofie byli już na brzegu. Wyławianie pasażerów trwało znacznie dłużej. Czy wszyscy pasażerowie przeżyli, nie wiadomo. Kapitan Francesco Schettino i jego pierwszy oficer Ciro Ambrosio usłyszeli zarzuty prokuratora. Ale co tam prokurator. Każde dziecko wie, że w razie niebezpieczeństwa kapitan schodzi z pokładu ostatni.
Czy Costa Concordia to Patna? Fot. Twitter.com |
"Przeciętna moralna dyscyplina nie pozwala nam popełniać zbrodni - w prawnym znaczeniu tego wyrazu - pisze Joseph Conrad; ale nikt z nas nie czuje się się bezpieczny wobec jakiejś słabości nieznanej - choć może podejrzewanej, tak jak w niektórych częściach świata podejrzewamy, że każdy gąszcz kryje jadowitego węża." Jak skończy się ta historia? Czy na pokładzie Costy Concordii był jakiś Lord Jim? Wątpliwe, byśmy się kiedyś tego dowiedzieli. Może kiedyś jakiś Marlow opowie komuś tę historię, jeżeli będzie jakaś historia. Bo czy rzeczywiście jest tak, że - jak kiedyś, dawno - każde dziecko wie, iż w razie niebezpieczeństwa kapitan schodzi z pokładu ostatni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz