Victor Orbán ©Kadmos-Europa |
W artykule na pierwszej stronie Gazety autor cytuje przywódcę liberałów w Parlamencie Europejskim, Guy Verhofstadta, który niezmiennie się dziwi, że Komisja Europejska ociągała się z reakcją na sytuację w Budapeszcie, podczas gdy Hillary Clinton tak odważnie zareagowała. Osobiście wolałbym, żeby Komisja zareagowała mocniej i szybciej. I żeby wszyscy zareagowali: Parlament Europejski (tak, tak, Panie Verhofstadt) i polski rząd też. Ale trzymajmy się faktów: Komisja jednak zareagowała pierwsza. Barroso i trzech wiceprzewodniczących Komisji. Belgijski polityk i polski dziennikarz, który go cytuje pewnie listu Hillary Clinton, który przywołują, nie widzieli na oczy. Bo gdyby go przeczytali, to zobaczyliby, że również ona na stanowisko Komisji się powołuje. Nie trzeba być chyba wybitnym ekspertem od chronologii, żeby wydumać, iż Clinton powołuje się na coś, co zaistniało wcześniej, a nie na coś, co dopiero nastąpi. Clinton napisała swój list 27 grudnia, gdy wymiana zdań między Komisją Europejską a rządem Orbána nieźle się już rozkręciła. Nie chodzi o obronę Komisji. Ale o stosunek do informacji i do prawdy zarówno ze strony polityka (przede wszystkim) jak i ze strony dziennikarza (choć jego usprawiedliwia po części to, że cytuje).
A oto list Hillary Clinton:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz