©EU 2012 |
Poza poprawnym technicznie programem obowiązkowym (rynek wewnętrzny, unia gospodarczo-monetrana, unia bankowa, itd.), Barroso wykonał też dziś zaskakująco bogaty program artystyczny. Szczególnie dwa polityczne piruety zostaną na długo zapamiętane. Po pierwsze, stwierdzenie, że federacja państw narodowych jest naturalnym horyzontem, w stronę którego ewoluuje Unia. Zastrzegając się, że nie chodzi o żadne "superpaństwo" (którym straszą euro-nihiliści), Barroso wezwał do budowy federacji. Opinia, że stopniowe pogłębianie integracji gospodarczej, monetarnej, budżetowej, nieuchronnie prowadzące do integracji politycznej to nic innego jako droga do federacji wygłaszana była dotychczas przez przeciwników integracji europejskiej. Wygłaszana tonem oskarżenia. Dzisiaj nastąpiła rewolucja: Barroso nie dość, że przestał sie tłumaczyć, to jeszcze wprost zadeklarował, że tak właśnie wyglada jego program polityczny. Przyznał, że do jego realizacji potrzebna będzie zmiana traktatów i poprzedzająca ją wielka, demokratyczna debata.
Po drugie, bardzo konkretna rola, którą wyznaczył Barroso europejskim partiom politycznym. Tak, takowe istnieją. Swoje ponadnarodowe struktury mają konserwatyści, socjaliści, liberałowie, zieloni i nacjonaliści. Czy ktoś o nich słyszał? Barroso chce, by europejskie partie polityczne wyszły z ukrycia. Najbliższą wielką okazją będą wybory do Parlamentu Europejskiego. Uczyńmy je prawdziwie europejskimi, niech kandydaci - poza barwami partii krajowych, wystąpią pod egidą ugrupowań europejskich. Niech partie europejskie, obiegając się dla swych kandydatów o miejsca w Parlamencie Europejskim, już w czasie kampanii wyborczej wskażą swoich kandydatów na szefa Komisji Europejskiej. Trzeba przyznać, że Barroso wzniósł poziom dywagacji na temat tego kto zostanie szefem Komisji w 2014 roku na zupełnie nowy, politycznie i intelektualnie, poziom.
Barroso potrzebował półtorej kadencji, by tak jasno określić swój pogląd na integrację europejską. Czy nie za długo zwlekał? Może. Ale najważniejsze, że Europa przestała być nudna. Jest polityczna wizja. Ci, którzy nie bardzo potrafili wymyślić temat do debaty: politycy, dziennikarze i po prostu czynni obywatele, wreszcie mają o co się spierać. Tylko, czy zechcą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz