Viviane Reding na Kongresie EPL, Warszawa, kwiecień 2009 |
Gdyby Barroso rzeczywiście myślał o trzeciej kadencji, to po deklaracjach Reding może się z tym zamierzeniem pożegnać. Wcześniej nikt o tym nie wspominał. Teraz, od tygodnia, mnożą się w mediach (zob. artykuł w EurActiv) reakcje krytyczne wobec możliwości przedłużenia mandatu obecnego szefa unijnej egzekutywy. Reding wykorzystała straszak Barroso, który - jak wiadomo - nie cieszy się poparciem mediów, żeby rozpocząć swoją kampanię. Odżegnując się od planów przejęcia funkcji po Barroso i sugerując jego ponowny wybór, usytuowała się w pozycji jego naturalnego konkurenta, oczywistej alternatywy. Nie tylko jego zresztą, ale w ogóle: chodziło bowiem o ustawienie się na czele peletonu w następnym wyścigu, bez względu na to, czy obecny lider w ogóle byłby zainteresowany startem (na co nic, poza deklaracjami Reding, nie wskazuje).
Oto jak się wylansować: wepchnąć w falstart najłatwiej identyfikowanego potencjalnego kontrkandydata. Jeśli tej metody jeszcze nie ma w podręcznikach marketingu politycznego, to trzeba ją tam koniecznie dopisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz